czwartek, 27 października 2011

Chiny part 2

Następnego dnia poszliśmy do Summer Palace, ale zanim to nastąpiło trzeba było zjeść śniadanie. Padło na mały bar w bocznej uliczce. A oto menu:
Zbyt dużo z niego nie wywnioskowałam haha
Ale jedzenie, które zamówiliśmy było pyszne! W końcu dowiedziałam się co to jest prawdziwa chińszczyzna :D W Polsce czegoś takiego raczej się nie znajdzie. Ta nasza "rzekoma" chińszczyzna" może i jest całkiem niezła, ale nijak się ma do tego co tam jadłam.
Tam również odbyła się pierwsza lekcja jedzenia pałeczkami - skończyło się na tym, że na końcu zostałam już nakarmiona lol (ale, żeby nie było, po jakimś czasie nabrałam wprawy hehe)

Wracając do Pałacu Letniego, służył on cesarzom dynastii Qing jako miejsce wytchnienia. Zresztą wcale się nie dziwię, bo jest tam przepięknie! Spacerowaliśmy tam godzinami.



Antyczna budka telefoniczna :D

 Była też chwila na odetchnięcie gdzieś w jakże pięknych okolicznościach przyrody. A przy okazji zobaczenie na mapie gdzie jesteśmy, bo teren Summer Palace był naprawdę ogromny i nie sposób przejść wszystkiego w jeden dzień.


Na swojej drodze natknęliśmy się na ślicznego, malutkiego jeżyka i spędziliśmy przy nim chyba z dobre 20 minut :D

Dotarliśmy do Długiej Galerii. Prawdziwe dzieło sztuki!


Ma ponad 700 metrów długości i zdobi go ponad 14 000 malowideł - na każdej belce inne.
Przykładowe belki:


Do Pagody Kadzidła Buddy niestety nie udało nam się wejść, gdyż zamknęli nam ją przed nosem o 17.

Było za to jeszcze wiele innych rzeczy, które mogliśmy podziwiać.


 Popłynęliśmy też łódką, razem z koreańską wycieczką, na Wyspę Jeziora Południowego.

Wyspę ze stałym lądem łączył Most Siedemnastu Łuków. Chiny nie bez powodu słyną z łukowatych mostków ;)

W stawach rośnie przeważnie dużo lotosów, co widać też na poniższym zdjęciu. Jest to jakby powiedzieć, narodowa roślina Chin ;D

A tu pani kaligrafowała znaki wodą na chodniku. Bardzo mi się to podobało - robiła to z taką lekkością^^

Podsumowując: stan nirwany został osiągnięty :D

Nasz hotel był położony w jednym z takich klimatycznych zaułków, gdzie było mnóstwo małych uliczek, sklepików, barów czy stoiskami na ulicy z lokalnymi przysmakami :) Poszliśmy więc późnym wieczorem na jedzonko. Tak w ogóle, to chińczycy jedzą po prostu non stop - o każdej porze dnia i nocy :D
Zamówiliśmy tę oto rybę:
 Jeszcze 15 minut wcześniej pływała sobie radośnie w akwarium^^'

A to banany w cieście i karmelu <333

Potem jeszcze trochę powałęsaliśmy się po hutongach i kupiliśmy ten taki dziwny kolczasty owoc
Osobiście nie zostałam jego fanką, ale podobno ten owoc albo się kocha albo nienawidzi ;p
Dla mnie zalatywał tak trochę chińską wódką, a smaku nie umiem do niczego porównać.

I tak oto dotarliśmy do końca dnia drugiego :)
Na razie to właśnie tak rozbijam na poszczególne dni, ale potem, tzn. po wyjeździe z Pekinu, już się nie będę pewnie tak rozdrabniać ;p

byebye

14 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te bramy i malowidła mi zaimponowały *o* A budka telefoniczna wręcz rozbroiła XD !

    Hahahah bar rzeczywiście mały patrząc na menu. Co do chińszczyzny to bym się zastanawiała.^^ Mam świetny Pekin Bar w mieście i to jest normalnie cudo.. Jak byłam tam z moimi znajomymi chińczykami to nie narzekali.. ^^ Tylko jeden mówił że za dużo sosu dają no ale to normalne w końcu Polacy uwielbiają sosy!

    Jak tak sobie czytam to wszystko i oglądam
    to chce rzucić wszystko i tam lecieć. XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz były restauracje z o wiele bardziej obszernym menu xD
    Szczęściara! Muszę do ciebie kiedyś wpaść w takim razie ;p U mnie w pobliżu nigdzie nie ma takiego baru z prawdziwego zdarzenia >.< poza tym zwykle polacy nazywają też chińszczyzną jakieś wietnamskie czy inne orientalne bary, a z chińskim jedzeniem ma to naprawdę niewiele wspólnego..

    Jak to piszę i przeglądam zdjęcia raz po raz to też mam ochotę wszystko rzucić i wrócić tam już teraz!^^ chociaż z drugiej strony mój misiak jest w tym momencie w samolocie do australii, a wolałabym być tam razem z nim xD'

    OdpowiedzUsuń
  4. No ja smak mojego Pekin Baru nigdy nie zapomnę muszę tam iść nie długo coś wszamać! XD Moje ulubione danie to kurczak z tofu i warzywami w sosie bardzo ostrym Syczuańskim z ryżem ! Mniam ! <3 Ale mają tam też kaczkę po chińsku =3 chińskie pierogi i inne takie ^^ Hahaha jak chcesz to kiedyś wpadaj ;))

    Ten to ma dobrze.. xd Ja w maju planuje do Anglii polecieć żeby zarobić na Tajwan i ten kurs ale zobaczymy jak to wyjdzie. =D

    OdpowiedzUsuń
  5. ależ mi smaka robisz! no tak, kuchnia syczuańska jest najostrzejszą w chinach - jak tam coś jadłam to myślałam, że mi przełyk wypali xD niestety kuchnia chińska przez to, że jest taka ostra nie służy dobrze mojej cerze :(

    on wcale nie uważa, że ma dobrze i się strasznie nad sobą użala, że tam musi wracać x'D
    o! ja w zeszłym roku byłam w Anglii pracować, ale większość kasy i tak poszła na jakieś bilety do londynu albo zakupy, a potem jeszcze bilet powrotny. także na wyjazd do Chin i tak musiałam się zadłużyć u rodziców i teraz muszę im spłacać w ratach lol

    OdpowiedzUsuń
  6. Ahahaha I ♥ Pekin Bar!!
    No tak ale ja kocham ostre potrawy. =33
    No i nie tylko twojej T.T

    Ahaha każdy lubi czasem ponarzekać. XD Wiesz mi bilety do Londynu mamusia stawia. =3 I będę mieszkać u starszego brata i myślę że on mi pomoże. Będę jechać pół roku na makaronie i chińszczyźnie ale kit XD Ważne by uzbierać na Tajwan !! U mnie w życiu by rodzice nie dali na wyjazd do Azji więc zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja też uwielbiam ostreeeee, więc ubolewam nad tym, że skutki są jakie są ;_;

    mi do anglii postawili tylko w jedną stronę, a do chin to też nie to, że mi dali, tylko pożyczyli xp chociaż negocjacje, żebym tam w ogóle poleciała, prowadziłam z nimi parę ładnych miesięcy xD
    no, ale dobrze, że chociaż do rodziny lecisz - zawsze to jakaś oszczędność ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. No oszczędność na mieszkaniu i wgl. na pewno XDD
    Mi pozwalają lecieć do Azji ale z kimś z PL (znajomym/ą) bo się mogą martwić dlatego szukam osoby która ze mną by tam poleciała ale nie wiem jak to tam w sumie wyjdzie bo wiesz nie chce żeby wyszło że osoba z którą się umówię na lotnisku mnie wystawiła albo coś i gdzie ja się podzieje więc wiesz..

    OdpowiedzUsuń
  9. Same here! ja też nie mogłam pojechać sama xp miałam jechać z koleżanką, ale w ostatniej chwili wyszło, że ona nie może, więc razem z mamą urobiłam mojego tatę, żeby ze mną leciał XD co prawda on wrócił wcześniej do polski niż ja, ale przynajmniej był spokojny wiedząc gdzie i z kim mnie zostawia. no a przy okazji trochę pozwiedzał i może się teraz chwalić znajomym, że był w chinach ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. niby mam koleżankę chętną ale zobaczymy.. wiesz ja bym była bardziej pewna gdybym leciała tam na kurs bo bym miała dach nad głową i wgl xD a nie tak wiesz na spontan. Z reszta mam też takie szczęście że mam dużo znajomych na Tajwanie więc jak nie jeden to ktoś inny by mi pomógł. ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj bardzo ciężko... tym bardziej, jak długo się siedzi w innym miejscu i trzeba wracać do tej szarej Polski.
    PS: świetne zdjęcia! Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś i Chiny zwiedzić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, czuję dokładnie to samo! Teraz to wszystko wydaje się snem... ale za to jakim pięknym! Dookoła otaczają mnie rzeczy japońskie, które przywiozłam, dostałam, ale mimo wszystko czuję, jak Japonia się ode mnie oddala :( no jakby nie było, siedziałam tam 3 miesiące ;)
    A Ty ile w Chinach spędziłaś czasu? No i koniecznie musicie zwiedzić Japonię, cudowny kraj! ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobry Boże czy to był Durian?! :P bleeee

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o! tak! durian! zapomniałam jak się nazywa xD
      i fakt jest dość uhm specyficzny ;p

      Usuń