czwartek, 17 maja 2012

Chiny part 12

Dzisiaj notka o bezproduktywnym spędzaniu czasu na zakupach i jedzeniu - czyli to co tygryski lubią najbardziej ;P

Jakaś drogeria, a na witrynie koreański girlsband 2NE1 (który swoją drogą lubię). Trzeba przyznać, że k-pop w Chinach jest dość popularny i piosenki można usłyszeć w sklepach, na ulicy, a nawet mignęły mi teledyski takich wykonawców jak SNSD czy Rain. Ale oczywiście i tak króluje przede wszystkim c-pop i Lady Gaga ;p

Przenosimy się do hmm nazwałabym to domem handlowym - kilka pięter, i na każdym jest kilkanaście - kilkadziesiąt butików.
 Ceny są tam raczej wysokie. Można się niby targować, ale nawet wtedy nie jest zbyt tanio.
 A jak już znalazłam jakiś sklepik z przystępnymi cenami, to zwykle nic mi się tam nie podobało, wiem wiem wybredna jestem :d

 Potem wyszliśmy troszkę na świeże powietrze. Widok na Yichang i Jangcy z mostu.

W międzyczasie zahaczyliśmy jeszcze o jakiś supermarket gdzie zaopatrzyłam się w pocky o różnych smakach mniam mniam! Szczególnie przypadły mi do gustu te o smaku zielonej herbaty :)


Pod koniec dnia było jakieś spotkanie rodzinne w restauracji i to była najpyszniejsza kolacja w moim życiu i myślę, że jeszcze długo nic tego nie pobije.
 Krewetki, tofu, kurczak, dynia mmmmm

A to potrawa, która mnie powaliła na kolana. Nie wiem co to dokładnie było, ale słodkie nadzienie fantastycznie łączyło się z lekko słonawą panierką -  naprawdę rozpływa się w ustach.

Jak już jesteśmy przy jedzeniu, to dam jeszcze fotki domowego jedzenia:
 Kurczak (a może to była kaczka hmm) w coli - w smaku przypominał trochę kurczaka w miodzie.

Ziemniaczki - fantastycznie przyrządzone i jadłam je tam kilka razy, zarówno w domu jak i w restauracjach/barach. Próbowałam je odtworzyć już w Polsce, ale oczywiście nie wyszły nawet w połowie tak dobre... Szkoda, pozostaje mi tylko ponownie polecieć do Chin, żeby znowu je zjeść.

"Stuletnie" galaretowate jajko - smak specyficzny, ale w sumie to mi nawet smakowało haha